Obserwatorzy

niedziela, 16 sierpnia 2015

Worek rozmaitości.

Dawno mnie tutaj nie było. Matura i jej wyniki to zamierzchłe czasy, tak samo jak rekrutacja na studia - od października zaczynam naukę na Uniwersytecie Wrocławskim. Moim kierunkiem - jak zapewne się wszyscy domyślacie - jest historia nauczycielska. Pomimo wielu zawirowań ostatnich lat nigdy nie zmieniałam tej decyzji - wyłącznie miasto (Kraków, Poznań, Warszawa i ostatecznie - Wrocław). 


Ciężko jest mi powiedzieć, na jaki temat będzie dzisiejszy wpis - zakładam, że będzie równie chaotyczny jak moje myśli ostatnim czasem. Podzielę go jednak na kilka najważniejszych części i tam zamieszczę rozmyślania.

~~~~~*~~~~~
Coś dla ciała czyli kilka słów o moim wegetarianizmie. 

Uznałam, że nie ma sensu zakładać oddzielnego wpisu na ten wątek. Przynajmniej nie teraz - miałam telefon w naprawie przez dłuższy czas i nie mogę się z Wami podzielić żadnymi zdjęciami jedzenia czy dokumentacją moich jako takich osiągnięć kulinarnych. Nie zabiłam siebie, Damiana, taty ani mamy - są moimi króliczkami doświadczalnymi - czyli sobie jakoś radzę. Jednak ja tutaj nie o tym miałam mówić.

Chciałabym Wam wytłumaczyć dlaczego podjęłam taką decyzję i dlaczego wegetarianizm a nie weganizm.
Mięsa nie lubiłam nigdy i budziło w moim organizmie małe wojenki żołądkowe. Dlaczego - nie wiem. Było to jednak powodem, dla którego nie jadłam większości jego odmian, ostatecznie postanawiając zrezygnować z niego całkowicie.
Ta decyzja nadeszła w bardzo trudnym momencie dla mnie - w styczniu. To był okropny miesiąc, porównywalny do ,,pogrzebu wszystkich marzeń i dążeń`` ujmując to nieco dramatycznie i na wyrost. Wychodząc z założenia, że na progu nowego rozdziału - po pozbyciu się balastu emocjonalnego - będzie dobrze pozbyć się jeszcze czegoś. Wtedy z mojej diety wyleciało mięso.
Czy czuje się z tym dobrze?
Jak najbardziej. Jednak nie jest to motywowane żadnym wege terroryzmem, nakazującym mi walczenie o prawa zwierząt jak za religię. Robię to dla siebie - kocham zwierzęta, jednak to nie to motywuje moją kuchnią. To wyłączna niechęć do mięsa a nie do czynów innych.
Dlatego nigdy, przenigdy nikogo nie namawiam do zmiany swoich nawyków żywieniowych. Mając trochę rozumu w głowie wiem, że ludzie mają zakodowane, że potrzebują białka zwierzęcego - nie przeszkadza mi to. Dopóki ktoś nie zagląda do mojego talerza, ja nie będę się pchała z poglądami do cudzego. To jest taka kwestia, której nie zmienią dramatyczne obrazy mordowanych zwierząt, grafiki z statystykami ani diagramy. Ludzie sami podejmują takie decyzje i jeżeli będą chcieli - zrobią to. Dojdą do wniosku, że mięsa nie potrzebują. 
Ważne dla mnie jest również to, że nie mam siły się wykłócać o takie rzeczy. Ograniczam się do żartowania z Damiana, że jest mordercą, jednak przy typowych docinkach na jego temat to najmniejsza dawka jadu. 

Dlaczego nie weganizm?
Najprostsze wytłumaczenie - lubię serek wiejski, mleko, jogurt kokosowy z Mullera czy kilka innych rzeczy, których nieodzownym elementem jest mleko. Ponadto noszę skórzane kurtki oraz buty i nie zamierzam się ich pozbywać a to mogłoby się kłócić z takim postanowieniem. 
Ach i jeszcze jedno - mleko sojowe to jedna z najbardziej paskudnych rzeczy na świecie. 

~~~~~*~~~~~

A w uchu mam dziurę. Planuje do niej włożyć felgę od Ursusa.

W moich uszach powiększają się otwory. Kiedy tak to nazwać - brzmi to jak jakaś straszna - najpewniej tropikalna - choroba. 
Bo kto o zdrowych zmysłach sam sobie rozpycha tunele?
Ja i wiele innych osób na naszym globie. Moim docelowym rozmiarem jest 10 mm, jednak co będzie dalej - nie wie nikt.
Teraz w lewym uchu noszę 6 milimetrową spiralkę. Wiem, spirale są najgorszą metodą rozpychania - do rozmiaru jednak doszłam na kolczyku owiniętym taśmą PTFT i obecnie wyłącznie czekam aż się ucho poczuje pewnie w tym rozmiarze aby założyć tapera 7 mm. Zapewne później - do 10 mm pomogę sobie taśmą.
W prawym uchu mam dużo mniejszy otwór - około 2 mm bo dopiero zaczynam. Również na kolczyku i taśmie, uważam, że to najlepsza metoda na sam początek swojej przygody z tunelami.
Powód jest jeden - tylko taśma pozwala na dowolność rozmiarów, wszystko zależy od ilości nawinięć na kolczyku. Można wtedy dzielić ten jeden milimetr (tyle powinna wynosić zmiana rozmiaru na miesiąc) na mniejsze i lepiej przyjmowane przez uszko dawki.
Jak pielęgnuje? 
Nie pcham brudnych łapek do zabawek w uszach, chociaż korci. Nie pozwalam się szarpać za rozpychacz. Myje mydełkami antybakteryjnymi i nawilżam kremem z lawendą. 
A ponadto pocieszam je za każdym razem, jak słyszę, że tunele są brzydkie/paskudne/okropne. Przytulam wtedy moje uszy i mówię, że to ludzka nienawiść.
Poważnie - to moja indywidualna sprawa co sobie wkładam do uszu. 

~~~~~*~~~~~
Na czym warto zawiesić oko?
Na dobrej książce. Oto moje trzy ostatnio przeczytane książki, które pragnę Wam polecić.

Spora dawka humoru, przekleństw i alkoholu. Nie zapominając o narkotykach i seksie. Jednak Ozzy, którego głosu nie znoszę - pokazuje w swojej autobiografii wiele mądrych treści. Przyznaje się do swoich błędów, pokazuje walkę z używkami oraz miłość do rodziny. Zdecydowanie polecam, jednak zalecam zarazem sporą dawkę sceptycyzmu, jeżeli chodzi o jego stosunek do Black Sabbath i Dio. 

  
Anne Rice jak dla mnie jest fenomenalną autorką ale dla nielicznych. Trzeba umieć pokonywać dziesiątki stron filozoficznych wywodów i czerpać z tego radość. Jednak z każdym tomem poznaje się historię postaci tak barwnych i realnych, że łatwo można zapomnieć o tym dodatku, jakim jest wampiryzm. Z resztą - w dużej mierze to opowieści o szukaniu sensu życia, heroizmu czy o adaptacji w świecie, który się stale zmienia.


Do książek Pilipiuka po prostu się wraca. Jest absolutnym fenomenem jeżeli chodzi o przedstawienie polskich realiów w taki sposób, że każdy jest w stanie pokochać wieś i zapragnąć świeżego bimbru, prosto z butelki po wodzie. Polecam każdemu, kto lubi dobry humor w najwyższym wydaniu, okraszony magią, zjawami, duchami oraz kozackimi potomkami i białogwardzistami.

~~~~~*~~~~~
Na dzisiaj tyle. 
Bądźcie grzeczni, nie pijcie zbyt dużo i dobrze się bawcie w tych ostatnich dniach wakacji.

Zapraszam również do komentowania - im więcej komentarzy tym więcej wpisów, pamiętajcie. 


4 komentarze:

  1. Lubię czytać Twoje wpisy. Masz taki ładny styl pisarski.
    Tak apropo weganizmu/wegetarianizmu to cieszy mnie bardzo, że nie wprowadzasz terroryzmu i nie jest to głównym tematem na Twoim asku. Pozdrawiam, trzymaj się mocno i powodzenia w życiu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czytać Twoje wpisy. Masz taki ładny styl pisarski.
    Tak apropo weganizmu/wegetarianizmu to cieszy mnie bardzo, że nie wprowadzasz terroryzmu i nie jest to głównym tematem na Twoim asku. Pozdrawiam, trzymaj się mocno i powodzenia w życiu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpis jest bardzo ciekawy, nosz kurde-jak zawsze. Piszesz w lekki ale i ciekawy sposób. Jedyne moje zastrzeżenia to Twoje wątpliwości co do notek, że może kiepski, bo mało komentarzy, że to czy tamto. Oraz prawdopodobnie wynikajace z tego niezbyt częste wpisy. Chociaż lepiej pisac rzadziej, a z sense niżeli często i o niczym. Jednakże brakuje mi częstszych notek. Pamiętaj, że każdy jakos zaczynał. Warto nawet dla małej, lecz prawdziwej widowni czy grona odbiorców. Pozdrawiam Ciebie, Damiana no i standardowo -Basie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytałabym "Wampira Lestata".
    Cieszę się, że nie terroryzujesz nas weganizmem. ;)

    OdpowiedzUsuń